Klauzula sumienia
#21
no miałam pisać o stomatologach hahahah :)
i fizjoterapeutach :D
Odpowiedz
#22
Pan prezydent Komorowski powiedział żyjemy w wolnej Polsce. Może pan prezydent tak żyje i reszta jego kolegów, bo kobiety tej wolności nie mają .Bardzo ubolewam nad tym , że Solidarność doprowadziła do takiej sytuacji. Straszne chwile przeżywają kobiety w wieku rozrodczym. Tak się politycy martwią o słaby przyrost naturalny i mimo restrykcyjnej ustawy aborcyjnej efektów nie widać.
Panoszący się kler, fanatyzm religijny, tchórzostwo polityków doprowadzają mnie do szału. I jeszcze ta klauzula sumienia. No, żyjemy w państwie wyznaniowym. Czym polki się różnią od innych europejek? Tam można wykonywać aborcję a u nas nie.
Wspaniale że jest takie forum i że pomagacie kobietom, tak trzymać.
Odpowiedz
#23
witaj Kapilara09! cieszymy się, że się odezwałaś i masz poglądy podobne do naszych ;) bedzie nam miło jeśli w jakimś wątku zdradzisz nam powód dlaczego tu jesteś. potrzebujesz pomocy?a moze sama chcesz pomóc?pozdrawiam :)
Odpowiedz
#24
Napiszcie coś ciekawego o szpitalu na Madalińskiego? Pau, czy Ty znasz zasady tam panujące? Czy to prawda, że tam jest teraz jak w hotelu?
Odpowiedz
#25
teraz to nie wiem jak jest po tej aferze. ale zawsze ten szpital był pro-katolicki - zamiast in-vitro naprotechnologia, promowanie jak najbardziej naturalnych porodów itd.
Odpowiedz
#26
A czy tam miałaś jakieś zajęcia, albo miałaś do czynienia z ich służbami?
Odpowiedz
#27
(17-06-2014, 18:50)pau napisał(a): promowanie jak najbardziej naturalnych porodów itd.
Tak aż do skrajności, wyciskanie 4,5 kilowych noworodków i mówienie "da Pani radę".... to z programu na TVP INFO, który oglądałam

A to pierwszy z brzegu znaleziony komentarz w internecie:

"Niedawno rodziłam w szpitalu na Madalińskiego w Warszawie i jestem załamana. Nie wiem co dla nich oznacza rodzić po ludzku? Ładna porodówka tak, ale brak kompetentnych lekarzy, którzy poinformują o stanie zdrowia i przebiegu porodu. Jeżeli ktoś zastanawia się nad wyborem szpitala to unikajcie tego miejsca, piszę to bo chcę mieć czyste sumienie.
Trafiłam na izbę przyjęć na badanie, chciałam rodzić gdzie indziej ,ale tam było bliżej tego dnia. Lekarz badając mnie ginekologicznie tak wsadził mi głęboko palce, że aż syknęłam (dzień przed terminem porodu chyba bada się delikatnie) i stwierdził 2 cm, sądzę, że to on do nich doprowadził. Zostaliśmy więc. Nikt do mnie nie zaglądał przez 4 godziny, dobrze, że mąż był obok.
Nikt w czasie porodu mnie nie poinformował, że są jakieś problemy (byłam przytomna, mój mąż był obok i kilka razy pytaliśmy się czy wszystko ok), o niedotlenieniu dziecka i zagrażającej zamartwicy płodu dowiedziałam się z karty wypisowej odebranej 10 dni po porodzie. Nikt nie powiedział, że był zakładany próżnociąg, w czasie porodu mówili, że to pylotka, ja nie widziałam co robią tyko, że lekarz mi na brzuchu się położył wyciskając malucha ( myślałam, że to normalne procedury) dzień po porodzie na obchodzie lekarz zapytał się czy miałam vakum, nawet nie wiedziałam co to jest powiedziałam, że nie a on się zdziwił i powiedział, ze tak jest w karcie. Nikt nie przyszedł omówić stanu mojego (byłam szyta bardzo głęboko co dopiero mój ginekolog mi powiedział) ani dziecka a po 3 dniach okazało się, że był krwotok do mózgu i nikt nie ostrzegł, że był problem w czasie porodu, że trzeba dziecko obserwować, żadnych informacji odbębnili swoje, dziecko jako produkt uboczny porodu (dziecko mi przewieźli do innego szpitala, gdzie od razu podłączono je pod aparaturę monitorującą i dostało leki przeciwdrgawkowe profilaktycznie, ponadto powiedziano mi, że nie wolno dzieckiem potrząsać, kołysać, bardzo ostrożna pielęgnacja bo może dojść do kolejnych krwotoków...( a na Madalińskiego przez 5 dni nikt nawet mnie nie ostrzegł, że na coś trzeba zwracać uwagę, że trzeba bardzo uważać, że dziecku coś grozi). Nie byłam jedyną pacjentką tego dnia, gdzie tak zakończył się poród, gdzie przyśpieszali go na siłę i skończył się przóżnociągiem, bo im sal brakowało to przyspieszali.
Pediatrzy i rehabilitanci oglądający mój skarb w innym już szpitalu byli oburzeni mówili, że powinnam mieć cesarkę, że próżnociągu się nie stosuje już a na pewno nie tak lekkomyślnie. Co więcej gdyby nie obecność mojego męża to by nikt nawet do mnie nie zajrzał bo w nocy położone tylko gadały i śmiały się i zapomniały, że jestem w sali obok. Po porodzie gdy mój maluch jeszcze był w innym szpitalu przyjechałam na izbę przyjęć z gorączkę i ostrym bólem w brzuchu, nawet nie chcieli mnie zbadać chociaż opieka po porodzie ich obowiązuje. Dla nich najważniejsza jest kasa z porodu a jak on się odbędzie i co potem się dzieje z dzieckiem mają gdzieś.
O stanie zdrowia mojego dziecka poinformował mnie dopiero lekarz w innym szpitalu. Koleżanka z która byłam na sali również po takim porodzie nawet nie wiedziała, ze jej dzieck zabrali i wykonywali usg główki dowiedziała się dzięki mnie, jak powiedziałam że mojemu maluchowi robili, to sama zaczęła drążyć temat u lekarki. Co więcej nie odebrali od nas dokumentów, które wypełnialiśmy na izbie przyjęć takich jak zgoda na świadomy poród, zgoda na przetoczenie krwi, wywiad epidemiologiczny i nawet się nie zorientowali co znaczy, ze osoby przeprowadzające poród nawet nie zajrzały do naszej karty!!!
Proszę dwa razy pomyślcie, a jeśli już tam to pilnujcie by mąż był przy was cały czas i domagajcie się wiedzy na temat tego co robią! A najlepiej nagrajcie chociaż na dyktafonie!"

Nic dodać nic ująć....
Odpowiedz
#28
Ja rodzilam na Madalińskiego swoje pierwsze dziecko ... Pisalam juz o tym...w sumie podobnie jak u Pani z komentarza, ktory zamiescila isaf.
Ponad 20-godzinny porod, z czego ok.4 godzin przy skurczach partych. Ewidentnie z perspektywy czasu oceniam, ze byly klopoty i nalezalo zrobic cesarke. Dziecko niefotlenione, o czym rowniez dowiedzialam sie z karty po wyjsciu ze szpitala. Zastosowano proznociag- wiedza również z karty...moj stan podczas porodu sprawil, ze kompletnie nie wiedzialam co się dzieje...czulam się jakbym tracila przytomność, choc wiem, ze to niemozliwe, ale bylam jakby w innym swiecie. Jedyne co pamiętam, to lekarza skaczacego po moim brzuchu i wyciskajacego dziecko oraz dziki tlum, ktory się zebral i obserwowal jak to okreslano "wyjatkowo skomplikowany poród ".
Moja kolezanka rodzila tam 4,5 kg dziecko, rowniez silami natury. Na pocieszenie dodam, że drugie dziecko ridzilam juz w innym szpitalu, waga 4520kg...siłami natury...i znowu skomplikowany porod, znowu niedotlenione dziecko, w ksiazeczce wpisane "w zamartwicy". Wiec te procedury nie tylko na Madalińskiego.
Pa­miętaj, że wszys­tko, co uczy­nisz w życiu, zos­ta­wi ja­kiś ślad. Dla­tego miej świado­mość te­go, co robisz
Paulo Coelho
Odpowiedz
#29
No to jakaś masakra.

Wiem coś o podobnym porodzie, na Siemiradzkiego w Krakowie, ale to było 14 lat temu. Też wycisnęli mi dziecko, też bardzo pękłam, bo trzeba było ratować już dziecko, a ja ani bóli partych, ani większej akcji nie miałam. Cesarki nikt nie zrobił, nawet nie wspomniał...
Odpowiedz
#30
No i co się dziwić, że mm parcie na dokument od psychologa klinicznego z przesłankami na cesarkę...
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości